• język migowy
  • BIP
Strona główna/Aktualności/Trzeba być pozytywnym szaleńcem, żeby tutaj mieszkać - (..)

Trzeba być pozytywnym szaleńcem, żeby tutaj mieszkać - Katarzyna i Cezary Milczyńscy

19 Listopada 2021

W mieszkaniu Katarzyny Hołdy- Milczyńskiej i Cezarego Milczyńskiego na rozpakowanie czekają ostanie kartony z rzeczami, na ścianach nie zawisły jeszcze wszystkie obrazy. Nic dziwnego, bo do ponad stumetrowego mieszkania w secesyjnej kamienicy przy ul. Katowickiej wprowadzili się niespełna dwa miesiące temu. Poznajcie #NowychBytomian!

Katarzyna Hołda- Milczyńska i Cezary MilczyńskiKatarzyna Hołda- Milczyńska i Cezary Milczyński

 Zanim w ich adresie pojawił się Bytom, mieszkali w Zabrzu. Kilka lat temu zaczęli rozglądać się za nowym lokum. Doskonale wiedzieli, czego chcą: większej przestrzeni, niecodziennej architektury ze sztukaterią i oryginalną stolarką. To głównie ze względów finansowych wybór padł na Bytom, ale Kasia i Czarek zgodnie przyznają, że Bytom - to najbardziej niesłusznie „zobrzydzone” miasto Metropolii, kusiło ich już wcześniej.

Pierwsza randka w starym kinie

- „Piątka”, która była środkiem transportu do centrum Zabrza, w którymś momencie stała się środkiem transportu do przygód. Bardzo wyraźnym wspomnieniem jest moja pierwsza w życiu randka, która była właśnie w Bytomiu - mówi Katarzyna Hołda-Milczyńska, historyk sztuki, fotograf, manager galerii architektury Stowarzyszenia Architektów Polskich w Katowicach. - Pamiętam jeszcze jak z moimi rodzicami wiele lat temu przyjechaliśmy do sklepu firmowego Bytom przy ul. Wrocławskiej. Poszliśmy potem na spacer w okolicę ulic Batorego - Okulickiego - Olejniczaka. I wtedy pierwszy raz w życiu powiedziałam, że chciałabym tu mieszkać. Po 13 latach się udało - wspomina pani Kasia.

Cezary Milczyński wychował się w Gliwicach, ale od wczesnych lat dziecięcych Bytom przewijał się w jego życiu.

- Za dziecka jeździłem z ojcem na targ staroci, który odbywał się jeszcze wtedy na Placu Sobieskiego. Wtedy Bytom wydawał mi się bardzo tajemniczy i całkowicie inny niż moje ojczyste Gliwice. Te odczucia okazały się w pełni właściwe, nie ma w Polsce drugiego takiego miejsca jak Bytom - mówi Cezary Milczyński, przedstawiciel handlowy.

Podczas studiów był członkiem Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich. Wielokrotnie podróżował do Lwowa i wkrótce stał się przewodnikiem po tym mieście.  - Nie raz wchodząc w tą czy inną bytomską uliczkę, mówi: "Boże, tu jest jak we Lwowie" - śmieje się żona pana Czarka.

Z biegiem czasu każda wieczorna wyprawa Milczyńskich kończyła się w Bytomiu. - Krążyliśmy wieczorami po ulicach, skwerach i odkrywaliśmy powoli, już teraz nasze miasto. Kamienice, place i kameralne miejsca z pyszną kawą i ciastem stały się naszą motywacją. Chcieliśmy chyba jak nigdy wcześniej mieć możliwość mieszkania w samym centrum miasta i kiedy przyjdzie nam ochota na dobrą kawę czy drinka po prostu wyjść i być tam za 5 minut - wspomina ma małżeństwo. 

Kiedy plan na mieszkanie w Bytomiu nabrał realnych kształtów, znajomi twierdzili, że są szaleni. Dopóki ich nie odwiedzili.

- Nadal uważam, że trzeba być pozytywnym szaleńcem żeby tu mieszkać. I naprawdę potrzeba dużej wrażliwości serca, żeby zobaczyć piękno w tej opuszczonej secesji. W tych historiach. W industrialu, który wyłania się wręcz co zakręt. Jako historyk cieszę się, że mieszkam w mieście lokowanym na prawie niemieckim. Jako historyk sztuki cieszę się, że pozostał wciąż średniowieczny układ urbanistyczny. Jako fotograf uważam, że nie mogłam znaleźć lepszego miejsca do inspiracji - mówi pani Katarzyna.

- Moją szaloną inspiracją jest Tympanon Jaksy. Najstarszy zachowany tympanon fundacyjny na ziemiach polskich. I co w nim takiego niezwykłego? Poza byciem mega starym, mega cennym, z Ołbina Wrocławskiego, ma jedną niesamowitą rzecz. Postać Bolesława Kędzierzawego, który w rękach trzyma i ofiarowuje Chrystusowi kościół ze wzgórza świętej Małgorzaty w Bytomiu! Bytom już w 2 połowie XII wieku był supermiejscem. To musi coś znaczyć - mówi pani Katarzyna.

Mieszkanie pełne pasji

W nowym mieszkaniu z powodzeniem wygospodarowali miejsce na swoje liczne pasje. - Mamy wreszcie swoje biurka, każde z nas ma swój kąt na swoje rzeczy i bycie sobą. Miejsce na aparaty, książki, farby, tonę miedzianych szpargałów samowarów, które są pamiątkami rodzinnymi, czy obrazów i grafik - mówi pani Kasia.

Poszukiwania nowego lokum nie były łatwe. Zanim zdecydowali się na kamienicę przy Katowickiej zobaczyli 50 innych mieszań.

Katarzyna i CezaryKatarzyna i Cezary

- Must have to były oryginalne drewniane drzwi, balkon i metraż powyżej 90 metrów. I przyznam, że jadąc obejrzeć mieszkanie przy Katowickiej , kłóciłam się z moim wtedy przyszłym mężem, że absolutnie nie będę tutaj mieszkać. Z głównej ulicy w Zabrzu chcieliśmy zamieszkać w cichej części Bytomia bez tramwaju, hałasu. Wysiadając z auta powiedziałam, że nawet jakby tam nie wiem co było, to nie ma mowy. Weszłam do klatki, zobaczyłam przepięknie kręcone schody z duszą w środku, weszłam na drugie piętro… Od razu wiedziałam, że to jest to, mimo braku balkonu i oryginalnych drzwi, które zlikwidował poprzedni właściciel - mówi Katarzyna Hołda Milczyńska.

Nowi mieszkańcy naszego miasta podkreślają atuty związane z położeniem Bytomia. - Niewątpliwymi zaletami mieszkania tutaj są: dobra komunikacja z resztą regionu (po uruchomieniu planowanych połączeń kolejowych Katowice-Bytom-Gliwice będzie jeszcze lepiej), niskie ceny mieszkań i niepowtarzalny klimat - mówi Cezary Milczyński.

Aktywność społeczna

 Choć Milczyńscy krótko mieszkają w Bytomiu dostrzegają aktywność społeczną mieszkańców angażujących działalność NGO.


- Jest tutaj tyle do zrobienia, tak wiele miejsc do uratowania i tak mnóstwo możliwości do realizacji na tym polu, że każdy chętny znajdzie coś dla siebie. Jestem pewien że przy takim tempie przyciągania nowych, aktywnych obywateli Bytom odzyska swój dawny blask - mówi pan Cezary.

Imponuje im fakt, że w Bytomiu powstają inicjatywy obywatelskie związane z poszczególnymi ulicam czy dzielnicami, takimi jak ul. Mickiewicza, Katowicka czy Miechowice. - Daje to nadzieję na to, że mieszkańcy otrzepią swoje miasto z sadzy, nadadzą mu piękny charakter, który będzie łączył historię i współczesność.

- Od dawna śledzę bytomskie NGO wiem, że to oni tworzą wiele spontanicznych akcji. Powstał charity shop, który organizuje miejsca spotkań dla kobiet z artystycznym zacięciem. Powstała świetna mapa bytomskich rzemieślników, których jest już tak mało. I doskonałe jest to, że tworzą to bytomianie dla bytomian - mówi pani Katarzyna.

Podobne wiadomości:

do góry