Sprawa Łaszczyka

Nie ma w tym mieście żadnych świętych krów jeśli chodzi o proceder składowania śmieci. Każdy kto będzie próbował w jakikolwiek sposób powoływać się na wpływy, powinien zostać podwójnie ukarany – tak w ostrych słowach mówił dziś /12 kwietnia/ prezydent Mariusz Wołosz, podczas spotkania w sprawie ujawnienia śmieci w okolicy ul. Łaszczyka. 
 

Przypomnijmy, że zgłoszenie o porzuconej w okolicach schroniska dla zwierząt stercie opakowań z tektury i tworzyw sztucznych wpłynęło od mieszkanki Miechowic, która opublikowała na FB zdjęcia góry śmieci. Reakcją na to zdarzenie było dzisiejsze spotkanie w ratuszu, w którym obok władz miasta wzięli udział bytomscy radni, straż miejska oraz policjanci z Bytomia, Tarnowskich Gór, Zabrza i Katowic.
 

To co znaleźliśmy w Bytomiu wskazuje na to, że śmieci przyjechały z Austrii. Odpady zostały sprasowane z firmie recyklingowej i być może w wyniku zawirowań na rynku odpadów i zamykaniu się możliwości  np. w Azji, zostały porzucone w różnych miastach, także w Bytomiu - mówi  wiceprezydent Waldemar Gawron. Wszystkie informacje, które mogą mieć znaczenie dla zbadania tej sprawy przekazano dziś bytomskiej policji.
 

Nie ma taryfy ulgowej i pobłażania dla nikogo w kwestii składowania odpadów. Mamy świadomość, że nie uda się całkowicie wyeliminować tego problemu, bo pokusa związana z szybkim zarobkiem jest wielka. Ale my przyszliśmy tutaj posprzątać w całym tego słowa znaczeniu. Pewne rzeczy udaje się robić od razu, ale potrzeba nam pełnej współpracy. Wspólnymi siłami  uda nam się stopniowo poprawić tę sytuację - mówił prezydent Mariusz Wołosz.